Czasami zdumiewające jest, jak zmienić się może technologia przy okazji wpływając poważnie na życie codziennie, kulturę i postrzeganie nas samych. Doskonałym przykładem jest sztuka utrwalania obrazów upływającego życia na kawałku papierowej fotografii, dopiero niedawno wypartej przez cyfrowy kod wyświetlany na ekranie komputera.
Aparat w smartphone
Mówi się, że wiek XXI jest wiekiem autoportretu wykonywanego z aparatu zainstalowanego w telefonie. Niezwykła łatwość, z jaką przychodzi każdemu wykonanie takiego małego dzieła sztuki skutkuje ogromną inflacją zdjęć. Dodatkowo popularność Internetu i serwisów społecznościowych sprzyja zalewaniu nas przez falę średniej jakości fotografii. Stała się ona tym samym częścią naszej codzienności, w praktyce będąc nierzadko ważniejsza od słowa mówionego i pisanego. W początkowym okresie rozwoju tej technologii rola fotografii była diametralnie inna. Pierwszy aparat fotograficzny, który umożliwiał wykonywanie dagerotypów, ze względu na swoje ograniczenia konstrukcyjne wymuszał na osobie, której wizerunek był utrwalany graniczące niemal z torturą wielogodzinne trwanie w niezmienionej pozie. Choć następujące przez całe kolejne stulecie prace nad udoskonaleniem tej techniki spowodowały, że zrobienie sobie zdjęcia nie wiązało się już z takim wysiłkiem, to pozostało ono symbolem tajemnej sztuki dostępnej tylko zawodowcom.
Tym samym pokazuje to, jak technologia może wpływać na stan mentalny – zrobienie zdjęcia 200 lat temu uczyło cierpliwości i pokory, zaś dziś staje się przejawem samouwielbienia.